Co zyskasz na gadżetach i drukach: pamięć marki, rozmowy i tańszy kontakt
Co zyskasz na gadżetach i drukach: pamięć marki, rozmowy i tańszy kontakt
Gadżet, z którego ktoś korzysta codziennie, i papier, który zostaje w biurze, generują dziesiątki ekspozycji marki „przy okazji”. To realny, tani kontakt — bez dodatkowych emisji. Sztuka polega na prostym projekcie, dobrym momencie wręczenia i sensownym follow-upie, który zamienia miły gest w rozmowę o konkretach.
1. Pamięć marki bez nachalności
Długopis metalowy, kubek termiczny, butelka stalowa czy notes to rzeczy, które naturalnie „wpadają w nawyk”. W druku podobnie działają wizytówki premium, leaflet DL z jedną obietnicą albo kalendarz biurkowy — zostają na biurku i dyskretnie „grają” dla marki.
2. Lepszy pretekst do kontaktu
Wręczenie po rozmowie, a nie „na wejściu”, zwiększa szansę na kontynuację. Ulotka z mapą stoiska, kartka z zaproszeniem na demo lub voucher pomagają przejść do następnego kroku. To drobiazgi, które skracają dystans i ułatwiają follow-up.
3. Koszt kontaktu niższy niż myślisz
Liczy się koszt użytecznej ekspozycji, nie cena sztuki. Jeśli kubek żyje pół roku, a notes trzy miesiące, to nawet przy wyższej cenie jednostkowej masz tańszy kontakt niż w jednorazowych „gadżetach do szuflady”. Katalog czy kalendarz potrafią pracować dla marki cały sezon.
4. Pomiar bez mitów
Dodaj QR do ulotki i na gadżet, ustaw cel na dzień wydarzenia i inny po evencie. Widać, co dowozi rozmowy, a co tylko „ładnie wygląda”. Handlowcy dostają feedback, marketing — twarde dane do kolejnej edycji.
5. Mini-case: jedna rzecz zamiast trzech
Zamiast trzech drobiazgów firma wręcza butelkę stalową z grawerem + ulotkę DL z QR do kalendarza. Rozmowy są dłuższe, a odpowiedzi na follow-up wyższe. Rok później powtarzają ten sam zestaw — mniej chaosu, lepsze wyniki.
6. Kto ogarnie miks technik
Gdy potrzebujesz równolegle UV, graweru i druku, postaw na jednego wykonawcę, który spina proces. SpiroPrint trzyma jakość, pilnuje powtarzalności i skraca ścieżkę akceptów — dzięki temu ROI nie przepala się na „niespodzianki” produkcyjne.